• Kategoria: News
  • Odsłony: 1052

Wakacje z głową

Wakacje to czas swobody i wolności. Niestety, najczęściej latem zapominamy o bezpieczeństwie. Uważamy, że skoro jesteśmy na wakacjach, to należy nam się wszystko od życia. Bardzo łatwo wtedy o tragedię. O tym, jak bezpiecznie spędzać wakacje, opowiada Dominik Cichosz z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej ,,GryfMed”.

Do jakich wezwań latem są najczęściej wzywani ratownicy medyczni?
– Najczęściej turyści wzywają nas do odwodnień, bóli głowy. Wyjazdy pogotowia w sezonie są trzykrotnie częstsze niż w ciągu roku. Miejscowości nadmorskie są oblegane przez turystów. Ci, niestety, nie są dostatecznie wyedukowani na temat tego, co mogą zrobić podczas np. bólu brzucha czy głowy. W sezonie wakacyjnym zaczyna się również jeżdżenie do ludzi podtopionych. To też taka czarna plaga wakacji. U nas w miejscowości Darłówko trochę się to uspokoiło, po tej nieszczęsnej tragedii, kiedy utopiła się trójka dzieci. Mam wrażenie, że ludzie zaczęli myśleć. Jednak mimo wszystko zdarzają się nadal podtopienia tym, którzy nie przestrzegają regulaminu korzystania z kąpieliska.

Bóle głowy, brzucha, odwodnienie to raczej objawy, z którymi sami byśmy sobie poradzili, czy naprawdę w takiej sytuacji potrzebne jest wzywanie karetki?
– Bóle głowy w sezonie wakacyjnym są najczęściej spowodowane albo zbyt dużą ilością alkoholu, albo też odwodnieniem. Tak naprawdę wystarczy się odpowiednio nawadniać, a turyści nagminnie o tym zapominają. Jeśli występują jakieś bóle i nie jest to nic poważnego, czyli nie czujemy stanu zagrożenia życia, to wystarczy, że pójdziemy do apteki i kupimy leki przeciwbólowe, rozkurczowe. Najpierw powinniśmy spróbować wyleczyć się samemu, bo najczęściej po naszej farmakoterapii podstawowej pacjenci lepiej się czują. Jeśli jednak mamy obawy, że nasz ból głowy czy brzucha jest czymś poważnym, to pamiętajmy, że w każdej miejscowości nadmorskiej jest nocna i świąteczna opieka chorych, która działa w wakacje całodobowo, jeśli nie to działa od 18. Można śmiało się tam udać i tam spróbować się podleczyć, bo lekarz w takiej przychodni ma większe możliwości. Dzwoniąc do bólu brzucha czy głowy, zajmujemy karetkę, gdzie tych karetek na Pomorzu jest naprawdę mało. W samym Koszalinie jest około pięciu, na sezon w Mielnie jest jedna, w Darłowie są dwie, z czego jedna dochodzi tylko na sezon i w Sławnie są dwie. Na nasz rejon jest około pięciu karetek na sezon, a turystów sześć razy tyle. Turyści powinni liczyć się z tym, że nim się zadzwoni po karetkę, powinni zastanowić się dwa razy, czy naprawdę potrzebują wezwać pogotowie.

Bo mogą być osoby, które będą bardziej potrzebowały pomocy ratowników medycznych.
– Dokładnie.

Wspomniałeś o odpowiednim nawodnieniu, a więc co w tym upalnym okresie powinniśmy pić, by najlepiej nawodnić nasz organizm?
– W okresie wakacyjnym najczęściej turyści piją alkohol, jednak nie jest to dobry wybór, jeśli chodzi o prawidłowe nawodnienie organizmu, bo alkohol nas odwadnia. Najlepiej nawadnia woda. W taką pogodę zaleca się, aby pić około dwóch, trzech litrów. Dodatkowo warto mieć choć jedną butelkę wody przy sobie. Oczywiście, picie soku, herbat nie jest błędem, to również są płyny, więc nasz organizm to przyswoi, jednak najlepiej pragnienie ugasi zwykła, niegazowana woda.

Czy istnieją jakieś złote zasady, którymi powinni kierować się turyści, aby uniknąć wypadków?
– Przede wszystkim turyści na plaży powinni przeczytać regulamin kąpieliska. Każde jezioro, morze jest inne. To zajmie jakieś pięć minut, a może uchronić przed nieszczęśliwym wypadkiem. Na plaży, jeżeli już się decydujemy na jakiekolwiek spożywanie alkoholu, bezwzględnie nie wchodzić do wody. Po alkoholu włącza się tzw. ,nieśmiertelność, ludzie robią wtedy różne głupoty. Co więcej, zawsze powinniśmy stosować się do zaleceń ratowników, którzy pracują na plażach. To nie są ludzie, którzy są wybrani z łapanki. To są osoby przeszkolone, które dbają o nasze bezpieczeństwo każdego dnia w okresie wakacyjnym. No i co równie ważne, biała flaga – mogę się kąpać, czerwona – nie mogę. Turystom wydaje się, że skoro przejechali tak dużo kilometrów, to są ponad tymi zasadami. Wtedy nietrudno o tragedię. Istotne jest, aby idąc na plaże włączyć myślenie i zastanowić się dwa razy nad naszymi czynami. Oczywiście, nie możemy również zapomnieć o ochronie głowy. Wchodzić do wody należy powoli, tak, by nie doświadczyć szoku termicznego.

Widziałam na mediach społecznościowych NZOZ ,,GryfMed”, w którym pracujesz, zdjęcia ze szkoleń z młodzieżą, dorosłymi. Czy takie szkolenia są potrzebne i czy pomogą ustrzeć nas od tragedi?
– Prowadziliśmy dużo różnych szkoleń. W wakacje są firmy i tak zwane ekipy pasjonatów, które zbierają się np. w Mielnie i prowadzą takie szkolenia, dla ludzi, którzy chcą się tego nauczyć. Poza tym przez cały rok prowadzimy edukację dla ludzi, oczywiście nie tylko my. Mam poczucie, że na ogół wszyscy ratownicy starają się edukować, jak się zachowywać, jak reagować w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia albo kiedy widzimy, że ktoś potrzebuje naszej pomocy. Cały czas są szkolenia. Zachęcam, aby z nich korzystać, bo nigdy nie wiemy, kiedy ta wiedza nam się przyda, a może uratować nam albo komuś życie. Warto tutaj wspomnieć, że jedno szkolenie nie wystarczy. Ta wiedza niewykorzystywana w praktyce zanika. Dlatego warto pamiętać o tym, aby tę wiedzę regularnie sobie przypominać. I choć raz w rok, pójść na szkolenie.

Tyle mówi się w mediach o tym, by nie zostawiać zwierząt, dzieci, w samochodzie, bo w takie upalne dni nagrzewa on się niewyobrażalnie szybko, a mimo to słyszymy, że kolejne dziecko zmarło, bo matka poszła na zakupy, a dziecko zostawiła w samochodzie. Dlaczego wciąż tak się dzieje?
– Wydaje mi się, że mamy społeczeństwo, które żyje w ciągłym biegu i po prostu ludzie zapominają o pewnych rzeczach. Zdaję sobie sprawę, że jest to dziwna odpowiedź, że rodzice zapominają o swoim dziecku, ale tak się czasem dzieje. Był przykład ostatnio w Szczecinie. Matka zostawiła dziecko w samochodzie, jak można się domyślić, samochód nagrzał się do niewyobrażalnie wysokiej temperatury i dziecko po wielogodzinnej walce zmarło. Trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ludzie wciąż to robią. Jako ratownik nie jestem w stanie tego zrozumieć. To jest tak, jakbyśmy zostawili dziecko czy zwierzę w piekarniku. Nie ma co się czarować, to bezmyślność ludzka, która skutkuję tragedią.

Wspomniałeś, że najczęstszym grzechem ludzi na wakacjach jest zbyt duża ilość alkoholu. Jakie jeszcze grzechy popełniają turyści?
– Ludziom podczas wakacji wyłącza się myślenie. Myślę, że to jest równie takim częstym grzechem, jaki turyści popełniają. Wydaje im się, że są nieśmiertelni, że wszystko im wolno. Nie liczą się z tym, że są na obcym terenie, nie znają go. Często zdarza się, że skaczą na główkę do akwenu wodnego, nie znając jego głębokości ani tego, czy coś na dnie nie leży, i kończy się to tragedią. Dlatego apeluję, aby na wakacje zabierać głowę i rozwagę. To może nas naprawdę uchronić przed wieloma niepotrzebnymi wypadkami.

Alkohol, brawura, brak rozwagi, może skończyć się omdleniem np. na ulicy. Jak jako przechodnie powinniśmy zareagować, na osobę, która leży nieprzytomna?
– Zachęcam do kupienia w aptece malutkiej, podręcznej apteczki, w której jest maska do sztucznego oddychania i rękawiczki. To się mieści u kobiety w każdej torebce, mężczyzna może mieć to przypięte do kluczy od samochodu. To jest bardzo przydatna rzecz, która może uchronić nas przed jakimś zakażeniem itp. Wracając do pytania. Podejść warto do każdej osoby, bo nie wiemy, czy jest pijana i śpi, czy po prostu przed chwilą zasłabła. Musimy przede wszystkim zadbać o swoje bezpieczeństwo, spojrzeć czy koło tego przechodnia nie leży jakiś niebezpieczny przedmiot, czy drzewo się nie wali, czy to nie jest ruchliwa droga. Raz jeszcze to powtórzę, bo to najważniejsze – najpierw musimy zadbać o siebie, później możemy pomagać innym. Zakładamy rękawiczki i podchodzimy do takiej osoby, klękając na zewnętrzne kolano. Sprawdzamy przytomność, wołamy: ,,halo, proszę pana, czy pan mnie słyszy, proszę otworzyć oczy”, jeżeli jest to osoba nieprzytomna pod wpływem alkoholu, może nie zareagować, wtedy można kostkami dłoni przejechać po mostku. To bolesne, ale pozwoli przekonać się czy pacjent reaguje na ból. Jeśli tak – jest przytomny. Powinniśmy zostać przy nim i wezwać pogotowie. Jeśli nam nie odpowie, powinniśmy sprawdzić oddech. Klękamy na dwa kolana, nachylamy się, odchylamy głowę nieprzytomnego i za pomocą trzech zmysłów sprawdzamy oddech: czuję na policzku, widzę, że klatka piersiowa się unosi i słyszę szmer charakterystyczny przy oddychaniu. Jeżeli poszkodowany nie oddycha, należy niezwłocznie zapewnić sobie pomoc. Zawołać kogoś, jeśli stoi przy nas tłum, wybrać jedną osobę. Jedna osoba dzwoni pod numer alarmowy, obecnie najpopularniejszym jest 112. A my w tym czasie rozpoczynamy resuscytację krążeniowo-oddechową, która polega na 30 uciśnięciach i 2 wdechach. Jeśli nie znamy osoby, możemy pominąć oddechy, jednak dlatego warto mieć ze sobą tę apteczkę, o której wspominałem. Nie bójmy się pomagać innym, nasza szybka reakcja może pomóc ocalić czyjeś życie. Dlatego zachęcam wszystkich do uczestnictwa w szkoleniach, bo nigdy nie wiadomo, kiedy będziemy musieli komuś pomóc.

Rozmawiała Monika Kwaśniewska

Fot. archiwum prywatne NZOZ ,,GryfMed”

 

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.