• Kategoria: News
  • Odsłony: 1632

Eksperymenty z narkotykami

Współcześnie dzieci mierzą się z ogromem problemów, z którymi nierzadko nie potrafią sobie poradzić. Stres, chęć przypodobania się rówieśnikom i samotność spychają dziecko w świat narkotyków. Świat, z którego wyjście jest wyjątkowo trudną drogą. O świecie tym opowie Natalia Dawidowska, magister psycholog, specjalista psychoterapii uzależnień z Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii. Ośrodka profilaktyki i terapii uzależnień dla dzieci i młodzieży w Koszalinie.

Zacznę od banalnego pytania, ale czy dzieci, młodzież zażywają narkotyki?
– Oczywiście. Dzieci i młodzież sięgają po narkotyki. Ktoś kiedyś powiedział, że ludzie biorą narkotyki dlatego, że są fajne i to jest całe clue przekonania młodzieży. Jak wezmę, to będzie fajniej, łatwiej i zabawniej.

Dlaczego dzieci decydują się na branie narkotyków? Czy to ciekawość czy może chęć poradzenia sobie z problemami? Czy wpływ środowiska, raperów, od czego to zależy?
– Jest różnie. Większość młodzieży, która trafia do nas, do ośrodka, to eksperymentatorzy. Spróbowali, by zaspokoić swoją ciekawość, która później przeistacza się w coraz to częstszą chęć brania aż taka osoba staje się uzależniona. Co więcej, obecnie w mediach społecznościowych celebryci chętnie promują, że zażywają środki odurzające – młodzież chce być jak idole, przez co również sięga po narkotyki. Ta chęć spróbowania w głównej mierze wynika z takiego buntu i z przeświadczenia, że wszystko młody człowiek wie najlepiej, a rodzice chcą jak najgorzej dla niego. Dzieci nie mają świadomości, że substancje odurzające mogą okazać się tragiczne w skutkach, przez co chętniej eksperymentują, co później kończy się trafieniem do nas do ośrodka.

Dzieci same zgłaszają się do was do poradni? Czy jednak siła zewnętrzna ich do tego zmusza?
– Niestety, dzieci nie są na tyle świadome zagrożeń wynikających z zażywania substancji odurzających. Nie widzą problemu w tym, że je biorą i są od nich uzależnione. Zazwyczaj to szkoła jako pierwsza reaguje, że z dzieckiem jest coś nie tak. Czasami też kuratorzy, bo nierzadko zdarza się, że dzieci, które są już uzależnione, mają swoich kuratorów, bo już wcześniej powodowały jakieś problemy. Rodzice też, zdarza się, że zauważą i przyprowadzą dziecko do takiego ośrodka. Ale to wszystko to motywacja zewnętrzna, która nie wynika z potrzeby dziecka.

Czy dzieci wysyłają jakieś sygnały niewerbalne, które mogą być punktem ostrzegawczym dla rodziców?
– Na pewno jest wiele sygnałów, na które można, a jako rodzic mogę śmiało powiedzieć, że trzeba zwrócić szczególną uwagę. Najważniejsza jest komunikacja z dzieckiem. Przede wszystkim warto obserwować dziecko. Czerwoną lampką powinno okazać się zachowanie, które nie jest naturalne dla naszego dziecka, np. jeśli dziecko było spokojne, wygadane, radosne, a teraz stało się agresywne, małomówne, ciągle spędza czas w swoim pokoju – to warto się nim zainteresować. Dodatkowo, to, co powinno rodzica zaniepokoić, to zmiany w funkcjonowaniu psychofizycznym tej osoby, czyli przede wszystkim zwracamy uwagę na sen i jedzenie. To są rytmy organizmu biologicznie ustalone, więc jeżeli jakieś zaburzenie tu występuje, to nie oznacza od razu, że ktoś ćpa, ale powinno być takim punktem ostrzegawczym dla nas. Np. po stymulantach takich jak amfetamina, kokaina osłabione jest łaknienie, w związku z tym można zauważyć spadek wagi, pryszcze, osłabienie ogólne. Organizm nie kłamie, dlatego bardzo ważne jest, by obserwować po prostu tego człowieka.

Kiedyś uważano, że problem narkotyków dotyka głównie rodzin patologicznych, które zmagają się z biedą, alkoholizmem itp. Czy współcześnie nadal ten problem dotyka tylko rodzin dysfunkcyjnych?
– Był taki stereotyp, że narkoman to osoba ze strzykawką w żyle pod mostem. Tak było kiedyś. Ten trend się zmienił. Dzisiejsza młodzież jest bardzo przestymulowana – telewizja, internet, reklamy, media społecznościowe, każdego dnia jesteśmy atakowani setką bodźców. Dlatego też współcześnie dzieci mają większą potrzebę stymulacji, przeżywania jeszcze mocniejszych wrażeń niż te na co dzień.

Czy rodzice z łatwością przyjmują informację o tym, że ich dziecko jest uzależnione, czy raczej próbują udawać, że problemu nie ma, a ich dziecko jest grzecznym aniołkiem?
– Rodzic, jak do nas trafia, to już najczęściej jest skonfrontowany z tą informacją, że jego dziecko jest uzależnione. Bardzo często te reakcje są różne, obronne. Nam łatwiej jest sobie wytłumaczyć, że wina jest w wątrobie, nerce, wszędzie, tylko nie w nas – rodzicach. Zazwyczaj taki rodzic musi się skonfrontować z tym, że pewnego rodzaju porażka w procesie wychowania została poniesiona. To go jako rodzica nie skreśla. Wszystko jest do odratowania, pod warunkiem że zaakceptujemy tę sytuację i postaramy się wspólnie z dzieckiem wypracować rozwiązanie tej sytuacji. Problem uzależnienia dziecka dotyczy całego systemu, w którym funkcjonuje. Więc nie jest to problem z dzieckiem albo tylko dziecka. Bo tak jak wspomniałam wcześniej, narkotyk to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Niestety, często jest jeszcze tak, że rodzice racjonalizują sobie zachowania dziecka, mówią, że to wina kolegów, gier… po to, by odwlekać to, co tak naprawdę nieuniknione.

A co zrobić, kiedy już wiemy, pogodziliśmy się z tym, że nasze dziecko ma problem z substancjami odurzającymi? Jak pogadać o tym z dzieckiem, tak by go nie odstraszyć?
– Zacznijmy od rozmowy, dziecko musi zrozumieć i poczuć, że my chcemy mu pomóc, tak samo jest w poradni. Na początku młodzież jest wystraszona, nieufna i moim zadaniem na początku jest zbudowanie odpowiedniej relacji z tym dzieckiem. Relacji, która będzie opierać się na zaufaniu. Po to istnieją miejsca takie jak nasza poradnia, bo można tam przyjść najpierw bez dziecka i pogadać. Warto podkreślić, że pogadać spokojnie, a nie krzyczeć. Krzyk jedynie wystraszy dziecko, które później nie będzie chciało się przed nami otworzyć z obawy przed awanturą. Dlatego warto na spokojnie podejść do tego tematu, tak by panować nad swoimi emocjami. Jeśli jest to dla nas trudne, to nasza placówka jest właśnie po to, aby takiemu zagubionemu rodzicowi pomóc, wyjaśnić wszystko i znaleźć odpowiednie dla niego i dla dziecka rozwiązanie.


Przeraża mnie wizja dzieci, które biorą narkotyki. Młodzież jest tak samotna, że wydaje jej się, że substancje odurzające są jej przyjacielem – przyjacielem, który zmienia się w wroga, wyniszczającego ich organizm i umysł.
– Narkotyki dla dzieci stają się lekiem na całe zło, przynoszą szczęście, tylko później okazuje się, że same wyrządzają jeszcze większe zło. Jest ogrom młodzieży, która jest uzależniona. Nie tylko od narkotyków – od komputerów, telefonów, internetu i alkoholu, który jest dostępny po prostu wszędzie. Współcześnie bardzo częstą diagnozą młodzieży jest tzw. F-19, potocznie mówimy na to uzależnienie mieszane. Dzieci mieszają substancje odurzające np. alkohol z amfetaminą. Nie zawsze jest jednak tak, że narkotyki są ratunkiem od problemów dla tych dzieci. Często jest tak, że w świadomości młodych ludzi niektóre narkotyki wcale nie są uznawane za substancje odurzające. Tak jest z marihuaną. Młodzi ludzie, którzy palą marihuanę, często mówią, że trawka jest lepsza niż alkohol, bo nie jest się po niej takim agresywnym, że po trawce nie ma kaca, szybko schodzi. Jest takie poczucie, że od marihuany nie można się uzależnić. Taki młody człowiek, który wkoło słyszy, że marihuana jest spoko, chętniej sięgnie po mocniejsze narkotyki. Mówienie, że marihuana jest narkotykiem miękkim, to błąd. Twarda lub miękka może być czekolada. Trawka jak najbardziej uzależnia, co więcej, robi to szybciej niż alkohol.

A co jest obecnie w ,,trendach” wśród młodzieży?
– Teraz najczęściej dzieci sięgają po marihuanę. Był okres, dość niedawno, kiedy to mefedron był ,,modny”. Ale obecnie króluje amfetamina, tabletki, ekstazy, które mają się nijak do ekstazy z lat 60. czy 70. Teraz ekstazy jest wzbogacona o różnego rodzaju substancje od heroiny po syntetyczne dopalacze. Co powoduje, że w przyszłości takie dzieci znacznie chętniej będą chciały spróbować narkotyków coraz bardziej silniejszych. Rynek narkotyków działa tak, jak każdy inny. Jeśli jest popyt, to jest podaż. Producentom zależy na tym, by nasze dzieci uzależniały się od tych substancji. Co więcej, coraz więcej dzieci obecnie jest uzależnionych od leków, które przepisują im psychiatrzy. Zwiększył się dostęp do tych lekarzy, przez co wiele osób traktuje leki od nich przepisane jako środek pomagający radzić sobie z problemami życia codziennego. Wśród starszych osób nadal istnieje przekonanie, że narkotyki są bardzo drogie, ale proszę mi wierzyć, że już za kilka złotych dzieci są wstanie kupić odpowiednią tabletkę.

Nigdy nie spotkałam żadnego dilera ani też nikt mnie nigdy nie zachęcał do spróbowania narkotyków, więc tym bardziej trudno mi wyobrazić sobie dziecko, które ma dostęp do substancji odurzających. W mojej głowie pojawia się pytanie ,,JAK!?”.
– Jeżeli ktoś chce się dowiedzieć, to źródeł jest bardzo dużo i dzieci o tym wiedzą. Obecnie można zamówić substancje odurzające pod dom, dowiezie nam je kurier. Obraz osoby ćpającej, pijącej bardzo się zmienił. Ci ludzie funkcjonują w naszym świecie. Wyglądają tak, jak każdy inny. To nie jest bańka, to jest po prostu nieświadomość, związana z tym, że kiedyś nie było tak mnóstwo osób uzależnionych.

W takim razie, jak podejść do tematu narkotyków, by uchronić przed nimi dziecko w przyszłości?
– Profilaktyka jest bardzo ważna. Powinniśmy od małego edukować dzieci, na temat narkotyków i tego, że one istnieją. Dzieciaki zdają sobie sprawę z tego, że narkotyki są złe, ale nic ich to nie obchodzi, jeśli zażywanie ich przynosi im przyjemność. Dzieci trzeba uświadamiać, jakie skutki może przynieść ćpanie, a nie, że jest to złe. Trzeba im pokazać, jakie są konsekwencję brania narkotyków i czym to się może skończyć. Nasze dzieci są mądrzejsze, niż nam się wydaje, mają dostęp do wszelkiego rodzaju informacji, dlatego warto je traktować jako mądre i świadome osoby. Dlatego warto zbudować dobrą relację z dzieckiem opartą na zaufaniu i rozmawiać z nim szczerze. Co warto podkreślić, ważny jest kontakt z dzieckiem do 12-13 roku życia, rozwijanie jego zainteresowań: sportowych artystycznych itp., bo inaczej dziecko przytuli się do grupy rówieśniczej, która będzie miała na niego zły wpływ.

Rozmawiała Monika Kwaśniewska

Fot. Joanna Wyrzykowska

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.